Idea inteligentnego domu, to współpraca - pozornie niezależnych - instalacji i urządzeń w nim się znajdujących. Im więcej takich "podsystemów" zintegrujemy ze sobą: oświetlenie, ogrzewanie, alarm, nawodnienie, żaluzje, zdalny dostęp, itd., itp., tym komfort życia mieszkańców będzie większy.
Ale jak daleko można i należy się posunąć?
Pytanie w tytule posta jest właściwie jednym z wielu, które można by zadać. Ale lodówka to dobry przykład, więc na razie przy nim pozostaniemy.