poniedziałek, 23 czerwca 2014

Czy podłączanie lodówki do Internetu na sens?

Idea inteligentnego domu, to współpraca - pozornie niezależnych - instalacji i urządzeń w nim się znajdujących. Im więcej takich "podsystemów" zintegrujemy ze sobą: oświetlenie, ogrzewanie, alarm, nawodnienie, żaluzje, zdalny dostęp, itd., itp., tym komfort życia mieszkańców będzie większy.

Ale jak daleko można i należy się posunąć?   

Pytanie w tytule posta jest właściwie jednym z wielu, które można by zadać. Ale lodówka to dobry przykład, więc na razie przy nim pozostaniemy.

Daleka przyszłość

Wszyscy czytaliśmy o super inteligentnych lodówkach, które będą świadome (?) swojej zawartości: ilość produktów znajdujących w jej wnętrzach i ich terminów przydatności do spożycia. Popuśćmy wodze fantazji:


  • mając ustalone przez dietetyka menu na najbliższy tydzień dla całej rodziny, nasza lodówka może samodzielnie złożyć zamówienie w sklepie internetowym. Oczywiście tylko na brakujące produkty.
  • znając terminy przydatności do spożycia poszczególnych produktów lodówka może zaproponować nam przyrządzenie takich potraw, do których użyjemy składników o terminie nieubłaganie i nieodwołalnie zbliżającym się ku końcowi...
  • Scenariusz rozmowy z lodówką: "Jutro wieczorem przychodzą znajomi, łącznie 4 osoby dorosłe. Chcemy zrobić łososia z warzywami. Zamów brakujące produkty".
  • wersja dla kawalerów: "Zaproponuj, co można zrobić do jedzenia z tego co aktualnie masz w sobie. Chleb spleśniał. Piwa nie bierz pod uwagę - będzie potrzebne do popicia".
Brzmi bajecznie, tylko że to jeszcze dość odległa przyszłość. Przynajmniej do momentu, do póki nie upowszechnią się tagi NFC. Ale i to może nie wystarczyć: jeśli weźmiemy pod uwagę, że w lokalnym sklepiku warzywnym nikt nie będzie nam na marchewkę takich tagów naklejał (tak jak dzisiaj nikt nie nakleja na nie kodów paskowych).
A zatem pozostaje skanowanie i rozpoznawanie obrazów?
Trudno to sobie [dzisiaj = 2014 rok] wyobrazić...


Teraźniejszość

Póki co z lodówkami mamy bardziej trywialne problemy. Podstawowym ich zadaniem jest utrzymywanie stałej niskiej temperatury, ale istnieje przynajmniej kilka prozaicznych powodów, które mogą w tym zadaniu przeszkodzić:
  1. awaria lodówki (kompresora),
  2. brak zasilania - wina Operatora Sieci Energetycznej lub po prostu "wywaliło korek",
  3. niedomknięte drzwi.
Efekt: kałuża wody pod rozmrożoną lodówką, zepsute jedzenie i ciepłe piwo. Takich strat z pewnością chcielibyśmy uniknąć, a zatem: chcemy mieć lodówkę połączoną z naszym inteligentnym domem, który w razie potrzeby zaalarmuje nas o nietypowej sytuacji.

Rozwiązanie?

No i tu mamy stosunkowo złą wiadomość: nie udało nam się znaleźć na rynku lodówek, które w prosty, skomplikowany lub jakikolwiek inny sposób nadawałyby się do zintegrowania z naszym inteligentnym domem.
Owszem. Obejrzeliśmy parę filmów o tabletach wbudowanych w lodówki, których zadaniem miałoby być monitorowanie jej zawartości. Jak się jednak okazuje, tablet spełnia rolę ... kartki, na której użytkownik lodówki skrzętnie notuje to, co do niej włożył i to co z niej wyjął. Źle! Nie jeden użytkownik. Obowiązek ten powinni spełniać w s z y s c y użytkownicy, łącznie z małoletnimi dziećmi i staruszkami podkradającymi zimne łakocie! Także z panią domu podgryzającą salami i panem domu wyciągającym szesnaste piwo w trakcie imprezy/meczu/spotkania towarzyskiego.

Co nam zatem pozostaje? Oto kilka pomysłów "na gorąco" :]
  • termometr zasilany bateryjnie z interface'm radiowym, choćby Z-wave. Jeden w lodówce, jeden w zamrażalniku. Oczywiście bezpośrednia transmisja z wykresu temperatury może być dość nudna dla postronnego obserwatora, ale zaprogramowanie reguły: "jeżeli temperatura w lodówce jest wyższa o +2° przez ostatnie 15 minut to wyślij SMS ", może doskonale spełnić swoje zadanie;
  • monitorowanie energii pobieranej przez lodówkę / mocy chwilowej na linii zasilającej lodówkę. Kuszące, zwłaszcza w przypadku awarii lodówki lub awarii zasilania. Proste do zrealizowania w większości systemów (KNX, Z-wave). Ale sytuacja p.t. niedomknięte drzwi wymagałaby zapewne bardziej złożonego algorytmu (zwiększony pobór energii przez x godzin?);
  • czujnik zalania pod lodówką (choćby taki Fibaro). Warte rozważenia, ale niestety alarmuje o skutkach z dość dużym opóźnieniem - kiedy mleko się już rozleje...
A może Czytelnicy mają własne przemyślenia lub znaleźli gotowe rozwiązania? Zapraszamy do dyskusji!

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

"Czy podłączanie lodówki do Internetu na sens? " - nie ma bo każdy zamiast mniej roboty, będzie miał jej więcej. Podobnie z podłączaniem lodówki do ID nic nie daje. większość nowych lodówek nie włącza chłodzenia przy otwartych drzwiach i dodatkowy sygnalizuje ich otwarcie po kilku minutach. A jak często macie awarię lodówki?