Odpowiedź na pierwszą część pytania zawartego w tytule jest bardzo prosta: wystarczy jeść niezdrowe rzeczy, pić niezdrowy alkohol i prowadzić nieaktywny tryb życia. Piwo, karkóweczki z grilla i mecze MŚ spędzane przed telewizorem to dobry model. +6kg nie jest może osiągnięciem epokowym, ale z pewnością wymaga od nas nieco zaangażowania. Nie bez przyjemności zresztą.
Niestety. Pozbycie się choćby połowy z tych 6kg wymaga od nas żelaznej dyscypliny, morderczych ćwiczeń i właściwie samych wyrzeczeń. Jedyna przyjemna rzecz, która wymaga wysiłku i spala kalorie - seks - nie jest wystarczająca do osiągnięcia celu. Aby zapewnić ujemny bilans energetyczny musielibyśmy "ćwiczyć" 16 godzin na dobę. Nie sami!...
To nie jest sprawiedliwe...
Niestety. Pozbycie się choćby połowy z tych 6kg wymaga od nas żelaznej dyscypliny, morderczych ćwiczeń i właściwie samych wyrzeczeń. Jedyna przyjemna rzecz, która wymaga wysiłku i spala kalorie - seks - nie jest wystarczająca do osiągnięcia celu. Aby zapewnić ujemny bilans energetyczny musielibyśmy "ćwiczyć" 16 godzin na dobę. Nie sami!...
To nie jest sprawiedliwe...
Jak zatem inteligentnie schudnąć?
Dzisiaj będzie trochę na inny temat, ale mam nadzieję równie interesujący. W jaki sposób aplikacje mobilne lub strony internetowe mogą pomóc przy odchudzaniu? Jak powinna wyglądać taka aplikacja / aplikacje? Naukowcy twierdzą, że prowadzenie dziennika przyjmowanych i spalanych kalorii pozwala na dwukrotnie szybsze osiągnięcie celu! A więc do dzieła.Ćwiczenia
Jeśli chcemy zrzucić wagę, nie obędzie się bez ćwiczeń. Błoto, pot i łzy będą stanowić naszą nieodłączną codzienność. Osobiście postawiłem na bieganie i po pewnych doświadczeniach ustaliłem swój tygodniowy plan treningowy: trzy razy w tygodniu po 60 minut.Co jest najważniejsze w ćwiczeniach? Systematyka, systematyka i jeszcze raz systematyka. Wtorek i czwartek lżejszy trening, niedziela - po dwóch dniach przerwy - intensywniejszy.
Nie byłbym jednak sobą, gdybym nie śledził parametrów biegu i swoich postępów.
Aplikacji do monitorowania wysiłku jest wiele. Ja osobiście korzystam z dwóch: Endomondo oraz Sports Tracker. Są bardzo podobne, różnią się szatą graficzną, więc opiszę obie po krótce i podam kilka różniących je szczegółów.
Filozofia obu programów jest prosta: mając wbudowany w telefon odbiornik GPS możemy z wystarczającą dokładnością monitorować na bieżąco parametry takie jak przebyty dystans, prędkość, zmiana wysokości (choć dokładność GPSu w "pionie" jest niestety mierna). Sumując chwilowe dane z całego treningu uzyskamy całkowity przebyty dystans, pokonane wzniesienia, czas i intensywność ćwiczeń. Uzupełniając to o dane takie jak wiek, waga i rodzaj ćwiczenia (kilkadziesiąt do wyboru), możemy oszacować wartość spalonych kalorii. Bingo!
Aplikacje na Androida | ||
---|---|---|
Sports Tracker
|
Endomondo
|
No tak. Ale trzymanie tego wszystkiego w telefonie nie jest zbyt wygodne i poręczne. Racja. Dlatego obie oferują automatyczną synchronizację danych treningowych z własnymi aplikacjami webowymi. Zrzuty ekranu poniżej, a po kliknięciu w obrazek można je podziwiać w pełnym wymiarze.
Obie aplikacje umożliwiają również monitorowanie pulsu - bardzo przydatne przy intensywniejszych ćwiczeniach. Wymagany do tego jest dodatkowy pas, który po Bluetooth'ie łączy się z telefonem. Korzystałem kiedyś z Polara, dopóki nieopacznie pożyczyłem go komuś na wieczne próbowanie...
Jedyna istotna różnica pomiędzy obiema aplikacjami? Endomondo w trakcie ćwiczenia miłym, damskim głosem (niestety angielskim, ale w końcu to tylko liczebniki!) podaje informację o aktualnie przebytym dystansie, jaki czas upłynął od początku treningu i ile czasu zajęło nam pokonanie ostatniego kilometra. I to jest super funkcja, która przesądziła o tym, że częściej korzystam właśnie z tej apki.
Jedzenie
Ćwiczę kilka miesięcy. Coraz bardziej intensywnie. Ważę się codziennie (a jakże! wagą podłączoną do Internetu!). I co? Kilogramów przybywa. Przez pewien czas można się oczywiście oszukiwać, że masa mięśniowa waży więcej niż tłuszcz. Ale czas spojrzeć prawdzie w oczy: same ćwiczenia jednak nie wystarczą. Trzeba uważać na to, co się je.Kwestię samej diety odłóżmy na bok. Są setki stron poświęconych temu ile i jakie kalorie należy spożywać, aby osiągnąć oczekiwany efekt. My skupmy się na tym jak to monitorować.
A zatem? Tak. Aplikacja. Ale jaka?
Przetestowałem ich kilkanaście i oto wnioski.
- Aplikacja musi być dostępna na urządzenia mobilne. Na telefon, który mamy zawsze przy sobie i ewentualnie tablet - jeśli nie chcemy z każdą przekąską włączać komputera. Nikt też nie będzie na koniec dnia mozolnie przypominał sobie ilość i rodzaj posiłków próbując uzupełnić dziennik. To trzeba albo robić na bieżąco, albo wcale.
- Aplikacja musi umożliwiać sumowanie spożytych kalorii i porównywanie ich do naszego dziennego zapotrzebowania. Również mikroskładniki (tłuszcz, węglowodany, białko) powinny być porównywane do dziennego zapotrzebowania.
- Aplikacja musi mieć jak najbardziej rozbudowaną bazę polskich produktów i potraw. Możemy oczywiście od czasu do czasu wprowadzić coś sami (spełniając powinność przynależenia do Internetowej społeczności), ale na dłuższą metę: baza musi być.
- Powinna istnieć możliwość komponowania z produktów, zapisywania i ewentualnego edytowania posiłków ("przepisów"). Robimy codziennie rano na śniadanie naszą ulubioną sałatkę z pomidora i nie chcemy codziennie rano wpisywać wszystkich jej 15 składników.
- Mile widziana byłaby strona internetowa, która umożliwiałaby wprowadzanie, uzupełnianie, edytowanie spożytych potraw / posiłków, a także monitorowanie naszych postępów. Oczywiście pomiędzy aplikacją w telefonie i stroną powinna odbywać się automatyczna synchronizacja (to co wprowadzimy w telefonie powinno pojawiać się na stronie i odwrotnie).
- Skoro ćwiczymy, to również powinniśmy mieć możliwość dodawania wykonanych ćwiczeń i zużytych na nie kalorii.
A oto przez co przeszliśmy. Zaczęliśmy od polskich aplikacji, bo polskie trzeba popierać. Każdą aplikację testowaliśmy kilka dni (niektóre równolegle), wpisując rzeczywiście zjedzone posiłki i borykając się czasami z zaskakującymi wyzwaniami (np. same żółtka jajek w bazie danych). Ostatecznym testem weryfikującym było przygotowanie "Zapiekanki z łososiem i koperkiem" i próba ujęcia połowy porcji w każdym z dzienników....
Dziennik kalorii - dziennikkcal.pl
Nie będziemy się kryć: skusiły nas ładne, kolorowe wykresy (niczym szklane paciorki) i obietnica aplikacji mobilnej. Owszem, istnieje lżejsza, mobilna wersja strony, ale samej apki nie znaleźliśmy.
Po kilku dniach używania mamy następujące przemyślenia:
Na plus | Na minus | |
---|---|---|
1. | Estetyczne, kolorowe wykresy. | Nie znaleźliśmy szumnie zapowiadanej możliwości ich konfiguracji. Zdecydowanie brakuje graficznej prezentacji stanu obecnego w odniesieniu do "idealnego" poziomu spożycia, tak kalorii, jak i poszczególnych składników. |
2. | Można definiować własne produkty i własne potrawy (zakładka "Baza"). W przypadku produktów podajemy podstawowe informacje o kcal, ilości weglowodanów, białek i tłuszczy. W przypadku potraw: wpisujemy poszczególne składniki i ich udział (wagowy lub procentowy). I to jest super. |
Niestety, ich ewentualna edycja ograniczona jest do ... usunięcia z bazy. Brakuje też możliwości dodawania zdjęć, co ułatwiałoby znacznie identyfikację produktów. |
3. | Szata graficzna świadczy o dużym potencjale estetycznym | ... niestety starannie ukrytym... |
4. | Można dopisywać bieżącą wagę, która również będzie prezentowana na wykresie. | Dziennik kalorii istnieje wyłącznie w formie nieczytelnych logów. Żadnej możliwości edycji, poza, tak, tak - usunięciem. Hmm... |
Podsumowanie: jest potencjał, ale zdecydowanie wymaga dopracowania.
Kalkulator kalorii - exerceo.pl
Kolejna polska aplikacja. Urzekła nas prostą i przejrzystą szatą graficzną. Po dłuższej jednakże zabawie, mamy wrażenie, że kilku chłopaków z akademika wyrzeźbiło coś na szybko w ramach ćwiczeń w programowaniu...
Obyśmy byli w błędzie. Zobaczymy jak będzie się to coś rozwijać.
Na plus | Na minus | |
---|---|---|
1. | Można dodawać własne produkty i upiększać je zdjęciami. | Ponieważ nie można edytować, ani nawet usuwać już raz wpisanego produktu, baza danych zaśmiecona jest całą masą niepoprawnych pozycji. Chwalebna idea zaangażowania społeczności skupionej wokół programu do uzupełniania bazy danych niestety zwróciła się przeciwko autorom... |
2. | - - - | Nie można dodawać własnych przepisów na potrawy. Sałatkę z pomidora i 14 innych składników trzeba mozolnie rzeźbić codziennie w realu i w necie... |
3. | Bardzo fajne wykresy prezentujące procentowe spożycie mikroelementów w przeciągu ostatniego tygodnia. | Szkoda, że nie ma porównania do idealnych wartości. |
Znów bez aplikacji na telefon - więc ... :(
Dziennik posiłków (w Google Play za 2,99- zł)
Aplikacja istnieje w trzech wersjach. Ostatecznie wybraliśmy najnowszą, oznaczoną jako Pro i kosztującą 2.99- zł. Nie wiemy dlaczego, ale wersja najstarsza (bezpłatna, z logo czarnej książki kucharskiej) wydaje się mieć najlepsze funkcje.
Choć sama aplikacja absolutnie spełnia swoją podstawową rolę, to jej obsługa jest po prostu "toporna". Program nie podpowiada użytkownikowi oczywistych wyborów, więc o wszystkie detale musimy troszczyć się sami. Najbardziej kuriozalne jest rozbicie codziennego menu na 10 posiłków. Choć idea sama w sobie słuszna, to pilnowanie przypisania produktu do danego posiłku to już istna męka.
Aplikacja ma mieć możliwość synchronizacji ze stroną www. "Ma mieć" jest tutaj niestety słowem kluczem. Przycisk "Synchronizuj" coś robi, ale nie bardzo wiadomo co. Wysyła kilkaset produktów gdzieś. Po co i gdzie? Tego pewnie nigdy się nie dowiemy.
Mozolnie wpisany jadłospis na tablecie został z tym czymś zsynchronizowany. Jednakże próba odtworzenia wpisów na telefonie zakończyła się fiaskiem. A zatem jesteśmy skazani na wieczność na jedno urządzenie (a co jeśli zabierze nam je Żona?).
Sama aplikacja została zaprojektowana w taki sposób, aby układać menu / jadłospis z wyprzedzeniem np. na tydzień. Teoretycznie bardzo właściwe podejście, ale ewentualna zmiana jakiejś pozycji w trakcie tygodnia wiąże się z koszmarem edytowania. Nie zauważyliśmy również wydaje się podstawowej funkcji, jaką byłoby "odhaczanie" już zjedzonych dań.
Na plus | Na minus | |
---|---|---|
1. | Można tworzyć własne posiłki (dania) i można dodawać własne produkty. O dziwo, można je nawet edytować, choć np. dodanie kolejnego składnika do przepisu nie zostało wymyślone. | To cenna opcja, bo niestety baza jest dość uboga. Produkty nie mają zdjęć. |
2. | Program ma bardzo zaawansowany algorytm obliczania zapotrzebowania na kalorie. Podajemy wagę, wiek, wzrost, płeć, ilość treningów. Podajemy, czy jesteśmy endo-, mezo-, czy ektomorfikiem (dla ciekawych rysunek tutaj) i tajemniczą liczbę od -500 do +500 (zapewne kalorii na dzień). | - - - |
3. | Na bieżąco mamy podgląd na kalorie, białko, tłuszcz i cukry - aktualne i wymagane. Nareszcie rzetelne porównanie tego co jemy w odniesieniu do tego co powinniśmy jeść (patrz zrzut ekranu poniżej). Wszystkie powyżej wymienone dane można wyciągnąć w formie widżetu na główny ekran naszego telefonu. I o to właśnie chodzi! |
- - - |
4. | - - - | Brak synchronizacji z jakąkolwiek formą serwisu www to największa wada. Inne niedociągnięcia byśmy ścierpieli, ale brak tej funkcjonalności jest dyskwalifikujący... |
Podsumowanie: jest naprawdę nieźle, ale liczymy na więcej! Synchronizacja z chmurą to dziś konieczność. Urzekły nas wykresy i statystyki w najstarszej wersji. Może wrócą?
Cron-o-meter (web i Android app za 9,38- zł)
O tej aplikacji będzie krótko. Skusiło nas to, że poprzednia wersja, instalowana na Windowsie, była i nadal jest oferowana jako OpenSource. W wersji webowej już tak nie jest, a szkoda, bo zawsze nas kusi, żeby trochę pogrzebać w sofcie.
Sprawdziliśmy - baza danych tylko po angielsku, więc aplikacja tylko dla tych chętnych, którzy na codzień chcą ćwiczyć nazwy angielskich produktów spożywczych (cykoria? bób? kasza gryczana?...). Ale jeśli chodzi o układ graficzny i przejrzystość prezentowania danych - wydaje się, że ta aplikacja nie ma sobie równych.
A zatem czekamy na polską bazę produktów!
Aplikacji Androidowej nie testowaliśmy, bo przekroczyła nasz budżet...
MyFitnessPal (web i Android app)
O tak, ten program zrobił na nas wrażenie. Od razu widać, że w jego pisaniu brał udział inżynier
Niestety, potem podłączył się ktoś od sprzedaży i cały pomysł stracił na uroku...
Absolutne wrażenie na nas zrobiła możliwość podpięcia Endomondo (i kilku innych serwisów, w tym wagi podłączonej do internetu). To co, że to tylko trzy liczby w tygodniu? Ale nie musimy już o spalanych kaloriach pamiętać - będą uzupełniały się same!
I TAK WŁAŚNIE ROZUMIEMY WYMIANĘ DANYCH POMIĘDZY RÓŻNYMI ELEMENTAMI NASZEGO OTOCZENIA (czytaj: INTELIGENTNEGO DOMU).
Poza tym - interface www jest tak załadowany reklamami, że trudno pomiędzy nimi wyłuskać miejsce do wpisywania posiłków. Dobrze, że jest aplikacja na Androida...
Fajny pomysł ze skanerem kodów paskowych. Polskich produktów jednakowoż nie ma w bazie danych, więc przydatnośc tego gadżetu jest wątpliwa...
Test "zapiekanki z łososia" zdany bardzo dobrze. Choć sam przepis i składniki trzeba było wprowadzić na stronie www. Super wynalazkiem mógłby okazać się wbudowany importer przepisów - wystarczy podać URL, pod którym dany przepis się znajduje. Mógłby, bo niestety nie radzi sobie z miarami i odmianą polskich słów. "2 spoons of mustard" jest o wiele prostsze do odgadnięcia niż "2 łyżeczki musztardy". Ale i tak jesteśmy wstrząśnięci. Poza tym receptę można wpisać ręcznie i ułatwić zadanie podając wszystkie składniki w formie "50g kalafior". Łatwe, proste i przyjemne.
Nie można nie wspomnieć o rozbudowanych raportach. Są rzeczywiście kapitalnie przemyślane. Jednym rzutem oka jesteśmy w stanie ocenić, czy nasza dieta jest zgodna z planem. Zobaczcie zresztą sami:
Na plus | Na minus | |
---|---|---|
1. | Kapitalne narzędzie do importowania przepisów z podanego adresu URL. |
W przypadku polskich przepisów i tak większość produktów trzeba ręcznie modyfikować. Ale nie czepiajmy się! |
2. | Ogromna baza produktów w języku polskim. Program prawdopodobnie daje również możliwość dodawania własnych, ale ... jak dotąd nie mieliśmy takiej potrzeby. Można dodawać własne przepisy, również z poziomu apki. |
- - - |
3. | Świetnie przemyślane zestawienia, wykresy kołowe, wykresy słupkowe, tabele. Czytelnie przedstawione nasze aktualne spożycie i cel, który mamy ustawiony. | - - - |
4. | A propos "cel". I tu mamy możliwość wprowadzenia podstawowych danych i ustalenia, jak szybko chcemy tracić wagę. Program sam wyliczy ilość makroskładników i maksymalną, dzienną ilość kalorii. | - - - |
5. | W trakcie codziennego uzupełniania na bieżąco spożywanych posiłków aplikacja podpowiada, ile zostało nam do spożycia kalorii danego dnia, a jeśli jest ich mniej niż 500: pojawia sie alarm. Podobnie, gdy np. zjemy zbyt dużo potraw tłustych. To super ostrzeżenie przed nadmiernym obżarstwem! | - - - |
6. | - - - | Dziwne... Produkty w bazie danych nie mają zdjęć... |
7. | Jest skaner kodów paskowych. | Jeśli nie znajdziemy kodu w bazie, można utworzyć nowy produkt. Ale do już istniejącego kodu nijak dopisać się nie da... |
Wygląda na to, że jest to aplikacja, która prawie idealnie odpowiada naszym potrzebom.
FatSecret (web i Android app)
Ciekawą opcją jest dodawanie ćwiczeń. Każdy dzień program wypełnia domyślnie: 16h odpoczynkiem (1541kcal) oraz 8h snem (693kcal). Kto by pomyślał, że to takie męczące! Jeśli jednak zostaniemy zmuszeni do wykonania jakiejkolwiek inne aktywności fizycznej, choćby ... siedzenia (to aż 135kcal/h!), możemy nasz dziennik zmodyfikować. Na koniec dnia dostajemy dokładny wynik odejmowania kalorii "zużytych" od kalorii "przyjętych". Tak! Liczba ujemna jest tą właściwą (dla ułatwienia zaznaczoną na zielono).
Dodanie przepisu na łososia poszło bez problemu, trzeba to jednak było zrobić z poziomu przeglądarki internetowej. Łatwo wprowadzić wszystkie składniki o ile ... znamy ich angielskie nazwy. Program doskonale komunikuje się "po polsku" w androidowej apce, strona www niestety nie jest jeszcze w języku polskim dostępna... Żeby było śmieszniej, 80% składników wprowadzonych na stronie www w języku angielskim, w telefonie w Dzienniku Żywności pojawia się ... po polsku. Dwa brakujące tłumaczenia to "dill" (koperek) i ... "potato" (ziemniaki). Dlaczego akurat ziemniaki???
Duży plus za możliwość wprowadzania ilości produktów w ich "ludzkiej" formie. W przypadku jabłka mamy określenie takie jak "średnie (6.5cm średnicy)". W przypadku innych produktów, miary, które do nich pasują (łyżeczki dla cukru, szklanki dla mleka). To zdecydowanie bardziej obrazowe niż konkretna ilość gram wymagana do pisania przez pozostałe programy. A któż - oprócz Magdy Gessler - nosi ze sobą miarki i wagi???
Również i w tej aplikacji mamy skaner kodów paskowych. Ze względu na braki w bazie danych - równie nieprzydatny...
Na plus | Na minus | |
---|---|---|
1. | Można tworzyć własne przepisy. Można dodawać własne produkty. Można okraszać je zdjęciami (w telefonie - prosto z aparatu). Co więcej: można to wszystko w dowolny sposób edytować! | Z poziomu apki nie jest możliwe dodawanie przepisów. |
2. | Wprowadzanie produktów do menu zostało zaprojektowane w sposób maksymalnie przyjazny dla użytkownika: wyszukiwanie, podpowiadanie najczęściej wybieranych pozycji, kopiowanie wpisów z poprzednich dni. Po kilku dniach korzystanie z FatSecret zaczyna być naprawdę łatwe i intuicyjne. | Na stronie www możliwe jest wyszukiwanie produktów wyłącznie w języku angielskim. Również przy układaniu przepisów. (Uwaga: w aplikacji, która jest spolszczona - produkty można wyszukiwać w polskiej bazie danych.) |
3. | Aplikacja na Androida oferuje wszystko co trzeba do codziennego sprawnego wprowadzania posiłków i ćwiczeń! Poza tym jest poprawnie spolszczona i ma gigantyczną (czasami aż zbyt dużą) bazę produktów w języku polskim. | - - - |
4. | - - - | Niestety, trochę brakuje wykresów. Również szczegółowa analiza jest utrudniona, ponieważ skupia się głównie na kaloriach, a nie na poszczególnych składnikach. A przecież w odchudzaniu jest kluczowe, czy kcal pochodzą z białka, węglowodanów, czy tłuszczu. Niestety, na żółtej karteczce musimy sobie zapisać najbardziej pożądane wartości i porównywać je z tymi wyświetlanymi na ekranie. |
5. | Jest widżet na główny ekran z podsumowaniem ... | ... ale tylko na tablecie. |
6. | "Ludzkie" miary produktów (średnie jabłko, 2 łyżeczki cukru, szklanka mleka, itd.) | - - - |
7. | Można wyszukiwać produkty po kodzie kreskowym. Jeśli - co wielce prawdopodobne - nie znajdziemy nic w bazie danych, można taki produkt dopisać lub wskazać "najlepsze dopasowanie" wśród istniejących. Niby gadżet, ale jak można zaszpanować przed znajomymi skanując kod kreskowy na butelce piwa :) | - - - |
Naprawdę doskonałe narzędzie. Gdyby nie ten brak wykresów (my mężczyźni jesteśmy wzrokowcami).
Podsumowanie
Nie ma aplikacji idealnej. Jedna ma super raporty, inna ułatwione wprowadzanie ćwiczeń, a jeszcze inna przyjazny interfejs użytkownika. Ale na coś trzeba się jednak zdecydować.
Zrzut ekranu tabletu i trzy dostępne widżety |
No cóż. Zagraniczne myFitnessPal i FatSecret zostały naszymi faworytami. Za doskonałe aplikacje na Androida, za bezbłędną synchronizację telefon <-> www <-> tablet, za polską bazę danych i za przemyślany interface użytkownika (wstyd dla naszych polskich programistów, którzy są podobno najlepsi na Świecie). Za kilka dni zdecydujemy, który z nich będzie naszym strażnikiem diety.
Mamy nadzieję, że teraz utrata kilogramów to będzie bułka z masłem.
No nie! B u ł k a z m a s ł e m t o n i e j e s t w ł a ś c i w a d i e t a ! ! !
PS. Uwagi? Pytania? Inne ciekawe aplikacje? Piszcie, komentujcie....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz